wtorek, 27 października 2015

Ubrania do zadań specjalnych

Od kilku lat mieszkam w największym mieście w Polsce. Sklepów z ubraniami jest tu mnóstwo. Mam też dostęp do internetu i jest w nim podobno wszystko. Dlaczego więc tak ciężko coś znaleźć? Okazuje się, że podlegam wielu "ograniczeniom". Jestem mamą karmiącą. Mam duży biust. Wąskie biodra i szersze ramiona. Lubię proste, wyraziste rzeczy. Ograniczoną paletę kolorów. Wszystko to razem sprawia, że zakupy to polowanie, na które należałoby przeznaczyć wiele czasu i pieniędzy. Nie chcę jednak spędzać życia i oszczędności na ubieraniu się. Nie chcę z niczego rezygnować, nie będę chodzić w dresie i mówić, że przy dziecku nie mam na siebie czasu. Zapraszam więc na misję "Jak się ubrać i nie zwariować?"

Lubię wyraziste kolory. Najlepszym z nich jest czarny. Wielu ludzi uważa, że to żałobny i mroczny kolor. Dla mnie ma on jednak wiele odcieni i za to go uwielbiam. A także za to, że jest praktyczny. Nie należę do ludzi, którzy poświęcają się dla efektu. Dla mnie idealny wygląd to taki, którego przygotowanie zajmuje minimum czasu i daje maksimum efektu. I nie sprawia, że pod koniec dnia czuję, że muszę się przebrać w coś wygodnego. Zawsze ma być wygodnie.

Dużo musiałam zmienić w garderobie kiedy zaczęłam karmić piersią. I to jest największa ubraniowa luka na jaką trafiłam. Nie żałuję, że karmię, ale jest to wyzwanie od bielizny po ubrania wyjściowe. Bielizna przy moim rozmiarze nigdy nie była prostym (ani tanim) zakupem. Bielizna i ubrania do karmienia, a szczególnie te drugie, to wciąż spora rynkowa luka. Pokażę jak sobie z tym wszystkim radzę. Zapraszam!